Miniona kampania wyborcza i emocjonujące rozmowy prowadzone na każdym kroku nie pozostawiają wątpliwości, że zależy nam na tym, aby nasz kraj był kierowany/prowadzony przez właściwą osobę.
Nie mamy chyba, co do tego żadnych wątpliwości, że naszą rolą i obowiązkiem jest modlić się o rządzących cały czas.
Trwanie w modlitwie nie powinno ustawać, nie powinno być epizodem. Niestety, najczęściej aktywizujemy się kiedy zbliżają się wybory.
Powstaje jednak dodatkowe pytanie jak modlić się o władzę?
Wielu „poprawnych“ chrześcijan powtarza jak mantrę, że władza pochodzi od Boga, więc powinniśmy ją wciąż błogosławić bez względu na to jak ta sprawuje swój urząd. Są jednak i tacy, którzy nie będą wstawiać się o rządzących, gdy ci, delikatnie mówiąc, nadużywają swojego autorytetu.
W czasie II wojny światowej żyli zarówno chrześcijanie, którzy modlili się i nie przeciwstawiali władzy jak i inni, którzy czynnie pomagali pokrzywdzonym Żydom, lekceważąc odgórne przepisy. Ci ostatni nie byli w stanie biernie przyglądać się bestialstwu. Okazywali praktyczną pomoc bliźniemu i wyłamywali się z tzw. „ślepego posłuszeństwa” władzy.
Często nie wiemy jakie zająć stanowisko; w końcu to brudna, często kłamliwa polityka. Wielu z nas nie chce mieć z nią nic wspólnego.
Jestem zwolenniczką władzy, która sprawuje swój urząd w taki sposób, aby ludziom uczciwym żyło się dobrze we własnym kraju. Natomiast złodzieje, złoczyńcy i inni bandyci, zagrażający bezpieczeństwu uczciwego człowieka, powinni trafiać do więzień. Uważam, że to jest podstawowa rola i obowiązek rządzących. Apostoł Piotr przedstawia tę prawdę w następujący sposób: „Bądźcie poddani każdej ludzkiej zwierzchności ze względu na Pana: czy to królowi jako mającemu władzę, czy to namiestnikom jako przez niego posłanym celem karania złoczyńców, udzielania zaś pochwały tym, którzy dobrze czynią” (1Pt.2,13-14).
Jeśli jednak minister, poseł, premier czy sędzia są złodziejami, to według mnie, w takim samym stopniu, jak zwykły obywatel, zasługują na surową karę. Absolutnie nie mam ochoty takich ludzi błogosławić (jeśli już to jedynie prosić dla nich o miłosierdzie). Odpowiednie organy ścigania powinny karać również tego typu złoczyńców i izolować od ludzi uczciwie żyjących.
Główną przyczyną degradacji na arenie politycznej jest fakt, iż rządzący zapomnieli, że władza pochodzi od Boga.
„Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga” (Rz.13.1).
Oni to skutecznie wyeliminowali Boga z roli jaką zawsze zajmował. Zamienili bojaźń Bożą na umiłowanie pieniędzy, władzę, próżność, pychę, arogancję. Niestety taki stan rzeczy doprowadził do całkowitego podeptania praw i godności uczciwego człowieka, nie liczenia się z jego dobrem.
Wracając do pytania, które postawiłam na początku: o co modlić się w aspekcie władzy? Prośmy Boga, aby ludzie chcący sprawować ważne urzędy w naszym kraju zaczęli bać się Boga, stwórcy Nieba i Ziemi. Niech mają przed Nim respekt, okazują Mu szacunek i cześć! To powinna być dla nich norma!
Jeśli chcemy modlić się o władzę, to ta powinna zdawać sobie sprawę z odpowiedzialności jaką ma przed Bogiem. Jedynie wtedy rządzący będą właściwie sprawować swój urząd.
Cieszę się, kiedy słyszę wypowiedź rodziców prezydenta elekta, że Bóg postawił go w nowym miejscu. Dla mnie jest to istotna i niezmiernie ważna informacja. Mam nadzieję, że nowy prezydent będzie stał na straży Bożych norm, ponieważ zdaje sobie sprawę kogo „ma nad sobą”. Posiadanie bogobojnego prezydenta daje uczciwemu obywatelowi pewność (bez względu na wyznanie i ugrupowanie polityczne) bezpieczeństwa a jednocześnie zachętę do błogosławienia go każdego dnia.
Aleksandra Rassek
pastorowa K.Ch. Arka