Dobrze jest kiedy ludzie powierzają swoje życie Bogu, a potem wszystko diametralnie się zmienia, oczywiście na lepsze. Bardzo dobrze też jest kiedy ludzie poznając Boga, poznają lepiej siebie, swoje talenty, to, do czego zostali stworzeni i odważnie zaczynają wypełniać swoje powołanie. Członkowie białoruskiego zespołu Nuteki po pierwsze poznali Jezusa osobiście, a po drugie, mimo młodego wieku, odkryli swoje talenty oraz powołanie, które posłusznie wypełniają pełni pasji, żarliwości, radości i spełnienia. Jak nie odczuwać spełnienia, gdy trafiło się do celu?
Kiedy rozwija się talent nie ma miejsca na chałę; chłopacy są profesjonalistami, co mogliśmy usłyszeć na niedzielnym koncercie w Kościele „Arka”. Pomimo tego, iż akustyka sali nie jest idealna, byliśmy pod wrażeniem; brawa dla dźwiękowca! Jednak muzyka, piękne brzmienie i profesjonalizm nie są ich motywacją. Ich celem jest ewangelizacja. Jeśli zmieniają się trendy w muzyce, swój styl zmieniają również Nuteki, a wszystko po to, by na koncert przyszło jak najwięcej młodych ludzi i poznało Dobrą Nowinę, którą jest kochający Bóg. Ich talentu wystarczy, aby zagrać wszystko, zrobić to na najwyższym poziomie i mieć z tego radość. Tak było i tym razem.
Frontman zespołu Mikhail Nokarasvili podzielił się z nami swoim świadectwem: urodził się w biednej rodzinie na białoruskiej wsi, jego ojciec był alkoholikiem, rodzice się rozwiedli, a rana jaką miał w sobie z powodu nałogu ojca powiększała się z roku na rok. Pewnego dnia ktoś podzielił się z nim Dobrą Nowiną, a wtedy jego życie zaczęło się zmieniać. Czytanie Biblii stało się jego hobby, a modlitwa zgodna ze Słowem Bożym wywołała kolejne zmiany, także wyjście z nałogu jego ojca. Misha powiedział, że za każdym razem kiedy ktoś mu mówi, że nie ma Boga, dzwoni do swojego taty i słysząc jak ten chwali Boga i jak dobrze się czuje, na nowo zostaje zachęcony do kontynuowania powołania, które już dawno odkrył.
Kiedy mówił swoje świadectwo wiele osób było poruszonych, a kilka z nich, które wcześniej nie oddały swojego życia Bogu, zrobiło to na tym nabożeństwie.
Większość utworów jakie mieliśmy przywilej usłyszeć w niedzielne przedpołudnie było śpiewanych po angielsku, ale przed jednym kawałkiem, który został zaśpiewany po rosyjsku, a był on o miłości, Misha przypomniał nam wszystkim, że naprawdę szczęśliwi nie jesteśmy wtedy, kiedy ktoś nam coś daje, gdy skupiamy się na sobie, ale wtedy kiedy myślimy o innych i to my dajemy. Istotnie, krótka i trafna definicja czy też recepta na szczęście.
Dzięki chłopaki!
Zapraszamy też do alternatywnej videorelacji ze spotkania na blogu Marcina Woźniaka: http://sdm-gniezno.blogspot.com/2015/02/nuteki-zagrali-w-poznaniu.html